eBike po raz pierwszy
Słyszało się o tych elektrykach dużo, ale jakoś nigdy nie miałem okazji, żeby pojeździć. W sumie też nie szukałem mocno takiej możliwości, nie wydawało mi się szczególnie atrakcyjne. Aż w końcu miałem swobodny dostęp do Kellysa z silnikiem Panasonica. eMtbe elektryczny góral, hardtail, a góry za bramą.
No i pyknięte 11km, jeszcze na początku musiałem nauczyć się, jak go się obsługuje. Po chwili prób wszystko jasne. Sprzęt prawie nowy, więcej stał niż był używany, przede mną miał zrobione 40km. A jazda nim to była czysta przyjemność. Trzeba przyzwyczaić się do delikatnego odgłosu/pisku samego silnika, to jest kompletnie inne niż w normalnych rowerach.
Przy takim sprzęcie i różnych trybach jego pracy to najfajniejsze jest to, że można wybierać sobie jak bardzo chcemy zmęczyć się. Czy ma nas prawie zawieźć pod górę, czy chcemy trochę poczuć wysiłku przy jeździe, czy chcemy być totalnie spanachani cisnąc na ciężkim obiektywnie rowerze.
Do koloru do wyboru, a sama frajda z jazdy niesamowita.